Lepiej zapobiegać niż leczyć
14 lipca, 2023Must have psiej matki wariatki
5 października, 2023Energetyczne kolory, wysoka funkcjonalność, przyjemna cena i możliwość stworzenia zestawu odpowiadającemu potrzebom praktycznie każdego psa. O czym mowa? O smyczy Samba 8 w 1, którą stworzył polski producent Amiplay.
Powiedzmy sobie to szczerze: ze smyczami przepinanymi do tej pory nie było mi po drodze. Unikałam ich, ponieważ wydawały mi się jakoś tak niepotrzebnie udziwnione i właściwie niezbyt wygodne w codziennym użytkowaniu. W zamian wybierałam sprawdzone rozwiązania, takie jak odpowiednio wydłużone smycze miejskie lub po prostu linki treningowe. Jednak, gdy tego typu sprzęt pojawił się w plebiscycie Top for Dog, postanowiłam powiedzieć „sprawdzam” i zobaczyć z czym to się właściwie je i czy moje obawy są jakkolwiek uzasadnione.
Wolność i kontrola w jednym
Smycz Samba 8 w 1 pozwala na wykorzystanie jej w wielu sytuacjach z codziennego życia. Dzięki możliwości skrócenia jej do 200 cm pozwala na bezpieczne spacery przy zatłoczonych ulicach. Z kolei po wydłużeniu jej do maksymalnych 400 cm (!) pozwala psu na w miarę swobodne eksplorowanie terenu, w sytuacji, gdy ten nie może poruszać się całkowicie wolno.
Jednocześnie producent pomyślał też o stworzeniu dodatkowej rączki znajdującej się przy samym psie, która jest świetną opcją w nagłych sytuacjach awaryjnych, które wymagają od przewodnika przytrzymania czworonoga maksymalnie blisko. Tak, tak Pixie – to o Tobie mowa, gdy wstajesz lewą nogą z łóżka i nagle na porannym spacerze postanawiasz labradorowi z parteru powiedzieć co o nim właściwie myślisz.
Prosto, ale dobrze
Testowany przez nas sprzęt, został wykonany z miękkiej parcianej taśmy. Często (czy to przy psach czy to przy koniach) spotykałam się z tym, że tego typu materiał nie był zbyt przyjemny dla dłoni. Wszak to jedno z najprostszych i jednocześnie najtańszych rozwiązań dostępnych na rynku. Tu faktycznie jest jednak całkiem nieźle pod tym względem. Smycz fajnie układa się w ręce, a co za tym idzie jest zwyczajnie wygodna.
Przeprowadzane przez nas testy były naprawdę intensywne, a sprzęt zdecydowanie nie miał łatwo. Łaciate postawiły sobie za główny cel sprawdzenie wytrzymałości smyczy i nie oszczędzały ich ani trochę. I tak zorganizowały dla Samby błotne kąpiele, przeciąganie przez leśne krzaczory, szorowanie po betonowych chodnikach i spacery w sporym nasłonecznieniu.
Skończyło się to wszystko wielkim praniem, które sprzęt zniósł doskonale. Nie wyblakł, nie zmienił rozmiaru ani kształtu, a wszystkie plamy się pięknie doprały.
Co ważne, produkt jest objęty aż 3-letnią gwarancją, co pokazuje, że producent jest naprawdę pewny swojego sprzętu.
Dla każdego coś miłego
Na co dzień korzystacie z obroży? Nie ma sprawy. Ale takiej zaciskowej? Żaden problem. A może jednak szelki? Jasna sprawa!
Kolekcja Samba od Amiplay to nie tylko wspaniałe kolory i praktyczna funkcjonalność, ale również możliwość doboru odpowiedniego sprzętu do każdego psiaka. I to nie tylko pod względem samego rodzaju akcesoriów, ale i ich dopasowania.
Najlepiej sprawdziło mi się to w przypadku Pixie, na którą dobranie szelek to prawdziwa gimnastyka. Albo są za wąskie w klatce piersiowej, ale odpowiednio długie w mostku, albo gdy w końcu mamy odpowiedni obwód, to niestety cała konstrukcja jest zbyt długa… Nie jest łatwo. Tu, dzięki zastosowaniu regulacji w wielu punktach (obwód szyi, klatki piersiowej oraz długość paska piersiowego) dopasowałam sprzęt idealnie do potrzeb mojego psa.
Myślę, że produkty z kolekcji Samba mogą też sprawdzić się w przypadku szybko rosnących szczeniaków. Dzięki sporej regulacji będą niejako rosły razem z nimi, a i dzięki przyjemnej cenie produktów, nie będzie nas tak bardzo bolało, gdy żywiołowy młodziak postanowi ulżyć swoim swędzącym dziąsłom zatapiając ostre igiełki w smyczy.
W klimacie Rio
To co jeszcze mnie totalnie urzekło w testowanym przez nas sprzęcie to… kolory. Soczyste, energetyczne i doskonale widoczne z daleka od razu na myśl przywodzą gorące brazylijskie Rio de Janeiro. Nikogo nie powinna zatem dziwić nazwa całej kolekcji, która nawiązuje do popularnego brazylijskiego tańca.
Pixie przypadł w udziale róż, Zojka dostała błękit, chociaż muszę przyznać, że wybór zdecydowanie nie był prosty. Niby nic skomplikowanego, ale mnogość kolorów naprawdę może wprowadzić spore zamieszanie. Wszak do wyboru, oprócz dwóch wyżej wymienionych kolorów, macie jeszcze zieleń, żółć, szarość, czerń, czerwień i pomarańcz.
Nie taki diabeł straszny, jak go… wymalowałam
Nie pozostaje mi nic innego jak (nomen omen) odszczekać to, co do tej pory mówiłam o smyczach przepinanych. To może być jednak całkiem niezłe rozwiązanie, w sytuacji, która wymaga od Was na przykład sporej elastyczności (np. spacer do lasu, ale najpierw konieczność przejścia przez miejską dżunglę). Dodatkowo, dzięki możliwości zapięcia smyczy „na ciele” przewodnika pozwoli Wam na uwolnienie rąk, a zastosowanie dwóch karabińczyków umożliwia jednoczesne prowadzenie dwóch psów na jednej smyczy.
Właśnie, jeśli chodzi o karabińczyki to jedna uwaga. Nie popełnijcie mojego błędu i odpowiednio dobierzcie jego rozmiar do Waszego psa. Mnie dopadła jakaś pomroczność i uznałam, że skoro Pixie jest „taaaka malutka” to rozmiar S będzie dla niej dobry. I chociaż testowany przez nas sprzęt wytrzymał wszystkie postawione przed nim przez terriera zadania (w tym nagłe zrywy za ptakiem czy kotem), to o wiele spokojniej czułabym się z ciut większym zapięciem ;) Myślę, że karabińczyk w rozmiarze S doskonale sprawdzi się dla tych najmniejszych piesków, takich jak yorkshire terrier, chihuahua czy pinczer miniaturowy.